niedziela, 25 sierpnia 2013

Jak poradzić sobie z zakwasami?

Źródło: wehearit.com

Jak powstają zakwasy?
Nazwa "zakwasy" pochodzi od kwasu mlekowego, który pierwotnie był uważany za ich przyczynę. Obecnie wiemy, że podczas intensywnego wysiłku, gdy nasze mięśnie nie dostają wystarczająco dużo zachodzi proces fermentacji mlekowej, w skutek której wydziela się kwas mlekowy, ale już po około godzinie jego poziom w organizmie wraca do normy. Co więc jest przyczyną zakwasów? Nic związanego z kwasem, więc ta nazwa przestaje być sensowna - powinniśmy używać terminu "opóźniona bolesność mięśniowa" (DOMS - Delayed Oneset Muscle Soreness).

W latach 80. przeprowadzono badania, które potwierdziły, iż po ekstremalnym wysiłku 20-30% włókien mięśniowych zostaje uszkodzonych. Uszkodzenia te (mikro-urazy) prowadzą do tzw. reakcji wtórnych, prowadzących do wrażliwości na ucisk, obrzęków, napięcia, sztywności i osłabienia, które my odczuwamy najczęściej następnego dnia (po nocnym odpoczynku) jako ból mięśni.

Jak zapobiegać? 
  • rozgrzewka - mam nadzieję, że konieczność wykonywania rozgrzewki przed ćwiczeniami jest dla każdego jasna jak Słońce. Intensywny wysiłek powinna poprzedzać intensywna rozgrzewka.
  • odpowiednia intensywność treningu - nie porywajmy się z motyką na słońce. Jeśli do tej pory nie ćwiczyłaś albo miałaś długą przerwę w treningach - zacznij od mniej intensywnego treningu, dostosowanego do Twoich możliwości.
  • cool-down - intensywnego treningu nie kończymy nagle, tylko wykonujemy ćwiczenia o coraz mniejszej intensywności aż do spoczynku.
Jak leczyć?
Przekopałam chyba cały Internet w poszukiwaniu sposobów na zakwasy, przetestowałam wszystkie, ale nic nie jest w stanie poradzić sobie z moimi obolałymi łydkami (Insanity dało mi najgorsze zakwasy życia). Wygląda jednak na to, że jestem jakimś patologicznym przypadkiem, bo ludzie zachwalają te sposoby, mówiąc, że pomogły im rozprawić się z uporczywymi zakwasami. Więc co takiego może (ale nie w każdym przypadku, niestety) nam pomóc?
  • gorąca kąpiel (lub sauna)
  • masaż sportowy
  • maści rozgrzewające
  • odpoczynek (sen)
  • zbilansowana dieta (zapewniająca białko, tłuszcze i węglowodany, z naciskiem na białko)

A co z treningiem? Tej kwestii dalej nie rozwiązałam, ponieważ opinie są skrajnie różne. Jedni mówią, że zakwasy należy rozćwiczyć, a inni - dać odpocząć. Mnie od dziecka przekonywano do tej pierwszej metody, ale teraz nie jestem taka pewna. W każdym razie nie mam zamiaru się obijać z powodu zakwasów - jeśli ból łydek nie ustąpi (no bo ileż można?!), to poćwiczę tylko górną część ciała.

12 komentarzy:

  1. Mnie zawsze na wychowaniu fizycznym uczono, że trzeba rozćwiczyć. I nie było jak stękać, trzeba było biegać.
    Ostatnio u kogoś czytałam, że aspiryna świetnie działa na zakwasy, ale czy to prawda nie wiem

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi na szczęście na zakwasy pomaga gorąca kąpiel :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Stosując się do zasad: rozgrzewka przed i cool-down/ rozciąganie po, o zakwasach nie ma mowy- nawet jak porywam się z motyką na słońce :D
    no a jeśli już czuje, że mięśnie są przemęczone to wykonuje ćwiczenia na inne partie..lub coś relaksującego...pilates lub samo rozciąganie. Regeneracja jest bardzo ważna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przed każdym treningiem wykonuję rozgrzewkę, a po rozciąganie (bardzo porządne, po strasznie to lubię), a zakwasy i tak mnie dopadły :(

      Usuń
    2. hm...a jesz coś po posiłku do 40 minut? Bo też ma wpływ: napij się soku z pomidora, albo zrób sobie koktajl bananowo -truskawkowy lub banana zjedz.

      Usuń
    3. Chyba po treningu, nie po posiłku :) Jem, jem. Za bardzo jestem głodna, żeby nic nie zjeść :D Ale może nieodpowiednie rzeczy? Muszę się zdecydowanie wgłębić w tę tematykę.

      Dzięki za radę ;)

      Usuń
    4. no, po treningu :D a co jesz zazwyczaj? :-)

      Usuń
    5. Hm... Jogurt lub/i owoc :)

      Usuń
  4. rowniez mimo ze sie rozgrzewam przed i rozciaga po, ale .. chyba lubie zakwasy mimo wszystko bo wtedy wiem, ze poruszylam zapomniane miesnie juz noi dalam z siebie wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię na drugi dzień być obolała, ale troszkę - takie lekkie zakwasy mnie zawsze napawają dumą :) Teraz niestety bolą aż za bardzo i wcale się z tego powodu nie cieszę...

      Usuń
  5. Bardzo dobrze napisane. Najważniejsze to rozgrzewka i rozciąganie.

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie rzadko miewam zakwasy, ale kiedy już się pojawiają, to przynajmniej mam poczucie, że porządnie ćwiczyłam (choć to wcale o tym nie świadczy) ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...